Autor Wiadomość
wilniuk
PostWysłany: Wto 12:07, 16 Cze 2009    Temat postu: Między "białymi" i "czerwonymi"

Najmniej zaufania żywił Piłsudski wobec „białych” i niewiele się po nich spodziewał, jakkolwiek do współpracy z tym nurtem namawiali go najpierw Anglicy, a potem także i Francuzi. W lecie 1919 roku, w czasie największych powodzeń „białej” armii gen. Antona Denikina, przyjechał do Warszawy generał Tom Briggs, szef angielskiej misji wojskowej przy Denikinie. Gen. Carton de Wiart, który był brytyjskim attache wojskowym w Warszawie, zaprowadził go do Belwederu. Briggs starał się namówić Piłsudskiego do współdziałania z Denikinem, lecz Piłsudski nie dawał się wciągnąć w tę rozmowę. Po wyjściu Briggsa Piłsudski powiedział Cartonowi de Wiartowi, że pochód Denikina nie uda się i że będzie on odrzucony do Morza Czarnego. To wówczas wydawało się kompletną fantazją, lecz Carton de Wiart zaraportował opinię Piłsudskiego do Ministerstwa Wojny w Londynie. Gdy wkrótce potem sam Carton de Wiart przyjechał do Londynu, sekretarz wojny Winston Churchill zaprosił go na lunch i znowu polecił mu skłonić Piłsudskiego do współdziałania z Denikinem. Tam po raz kolejny de Wiart powtórzył opinię Piłsudskiego.
Po kilku tygodniach Denikin był w pełnym odwrocie w kierunku Morza Czarnego.
[Carton de Wiart, Happy Odyssey. The Memoirs, London 1951, s. 117 – 119.]
Sondowanie intencji bolszewików odbywało się pod płaszczykiem rozmów Czerwonego Krzyża o wymianie jeńców i uciekinierów. Na przełomie lipca i sierpnia 1919 roku odbyły się wstępne rozmowy w Baranowiczach, które prowadzili ze strony polskiej Aleksander Więckowski i Michał Kossakowski, z sowieckiej – Julian Marchlewski. Po paru dniach polscy delegaci złożyli sprawozdanie w Belwederze. Jak wspomina Kossakowski, „zapalił się Naczelnik, gdy mówił o naszym braku wiary we własne siły, o naszej trwodze, nieustannym strachu, czy ktoś się nie zagniewa, czy komuś się nie narazimy. Tak polityki prowadzić nie można. Jak to, mamy takie nieocenione chwile, taką wspaniałą okazję dokonania na Wschodzie wielkich rzeczy, zajęcia miejsca Rosji, tylko z odmiennymi hasłami, i wahamy się. Boimy się dokonać czynów śmiałych, choćby wbrew koalicji, podczas gdy tą drogą możemy sobie dać radę wobec takich wrogów, jakim jest Republika Sowiecka. Potrzeba nam więcej wiary w nasze siły i więcej odwagi, inaczej zginiemy i nie zdołamy spełnić naszego zadania – odgraniczyć Polskę od wrogów, żeby mogła wielkość swą wypisać nie drogą rewolucji i strasznych eksperymentów Wschodu, lecz drogą ewolucji”. W końcu Piłsudski powierzył obu zorganizowanie zjazdu Czerwonych Krzyży polskiego i sowieckiego.
[M. Kossakowski, Diariusz, Biblioteka Narodowa w Warszawie, akc. 6797; A. Nowak, Polska i Trzy Rosje. Studium polityki wschodniej Józefa Piłsudskiego (do kwietnia 1920 roku), Kraków 2001, s. 323 – 326.]
2 listopada 1919 roku Piłsudski udzielił instrukcji kpt. Ignacemu Boernerowi udającemu się do Mikaszewicz. Nakazał zakomunikować Marchlewskiemu, że nie wyda rozkazu posuwania się poza linię zajmowaną w chwili obecnej. Proponuje utworzenie neutralnej strefy o szerokości 10 km i żąda przerwania komunistycznej propagandy, nieatakowania Petlury przez bolszewików i oddania Dyneburga Łotwie. Poza tym Boerner miał od siebie zakomunikować Marchlewskiemu, że Polska nie chce być żandarmem Europy. Podtrzymywanie Denikina w walce z bolszewikami nie może być naszą racją stanu, a polskie uderzenie na Mozyrz mogłoby pomóc Denikinowi, możliwe nawet, że w decydujący sposób. Lecz Polacy tego nie dokonali.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group